Didier Deschamps szczerze o meczu z Polską. "Nie będę udawał"
- Mam do Polski ogromny szacunek. Ale nie będę udawał, nie myślę jeszcze o meczu z tą drużyną - odpowiada na pytania WP SportoweFakty Didier Deschamps, selekcjoner reprezentacji Francji, rywali Biało-Czerwonych na Euro 2024.
Deschamps tradycyjnie spotkał się z dziennikarzami na początek zgrupowania kadry w Clairefontaine pod Paryżem, ośrodku szkoleniowym, który od lat 80. jest bazą reprezentacji.
Selekcjoner mistrzów świata z 2018 r. przyszedł na spotkanie z dziennikarzami w świetnym humorze. Roześmiał się, gdy usłyszał, że nie zamierzamy pytać go o Kyliana Mbappe - to właśnie zamieszanie transferowe wokół młodego kapitana "Les Bleus" było tematem dominującym. My chcieliśmy rozmawiać oczywiście głównie o Biało-Czerwonych.
- Pamiętam spotkanie na mistrzostwach świata w Katarze, nie był to dla nas łatwy mecz (Francuzi pokonali nas 3:1 - przyp. red.). Nie będę udawał, że już myślę o meczu z Polską. Najpierw mamy starcia z Austrią i Holandią. Doskonale wiem jednak, jakie doświadczenie ma reprezentacja Polski i jakich zawodników. Bardzo szanuję umiejętności naszych rywali. Dotyczy to także Polski - podkreśla Deschamps.
Prawo trzeciego meczu
Jakkolwiek nieprawdopodobnie to zabrzmi, liczby są bezwzględne. Deschamps prowadzi francuską kadrę od 12 lat. Zdobył w tym czasie tytuł mistrza świata, na Euro we własnym kraju w 2016 roku przegrał dopiero w finale, podobnie jak na MŚ w Katarze. To oznacza, że doprowadził zespół do trzech finałów w czterech ostatnich imprezach. W ostatniej dekadzie nikomu taka sztuka się nie udała.
Gdy dokładniej przeanalizujemy dokonania Francuzów na dużych turniejach za czasów Deschampsa, jedna rzecz od razu rzuca się w oczy. "Les Bleus" nigdy nie wygrali trzeciego spotkania. Niezależnie od tego, czy był to Ekwador (mundial 2014), Szwajcaria (Euro 2016), Dania (mundial 2018), Portugalia (Euro w 2021 roku) czy Tunezja (mundial 2022). W tym roku przeciwnikiem Francuzów w trzecim meczu grupowym będzie Polska 25 czerwca w Dortmundzie.
Czy jednym z celów Francji jest szybki awans, aby w starciu z naszą reprezentacją dać odpocząć zawodnikom z podstawowej jedenastki?
- Jeśli miałoby do tego dojść, jestem zdecydowanie na tak - mówi nam selekcjoner. Od razu jednak dodaje: - To byłaby sytuacja idealna. Mieć awans w kieszeni po dwóch meczach, co już nam się zdarzało, albo jeszcze lepiej - być pewnym pierwszego miejsca. Oznaczałoby to, że możemy rotować składem. Powtarzam, mówimy tu o sytuacji idealnej. Choć potwierdzam, że to jeden z celów - przyznaje opiekun "Trójkolorowych".
Polska to nie tylko Lewandowski
Zapytaliśmy Deschampsa także o niedawne słowa holenderskiej legendy Marco van Bastena. Po meczu barażowym Polaków z Walią były filar Milanu ocenił, że drużyna Michała Probierza "nie chce grać w piłkę i myśli głównie o defensywie". Czy selekcjoner Francji zgadza się z taką opinią?
- Każdy ma dzisiaj własne zdanie o piłce. Byli piłkarze, jak Marco Van Basten, konsultanci, eksperci - dosłownie wszyscy. Podkreślę jednak jeszcze raz: mam dużo szacunku dla polskiej reprezentacji, która regularnie kwalifikuje się na wielkie imprezy - zaznacza trener.
Gdy na początku maja spotkaliśmy się w Zeist z Ronaldem Koemanem, selekcjoner Holandii chwalił umiejętności Roberta Lewandowskiego. Czy zneutralizowanie największej gwiazdy Polaków będzie dla Francji kluczowe?
- Robert jest napastnikiem niezwykle skutecznym. Wiemy, co potrafi, graliśmy przeciwko niemu w Katarze. Jedno jest pewne: im rzadziej jest przy piłce, tym lepiej. Co najmniej z dwóch powodów. Skupia uwagę obrony, więc inni mogą mieć więcej swobody. I nie zapominajmy, że przede wszystkim jest wyborowym strzelcem - mówi nam Deschamps.
- Oczywiste, że przeciwko takiego zawodnikowi każdy musi się dobrze przygotować. Ale nie chciałbym pomijać innych piłkarzy. Jeśli Polska jedzie na Euro, nawet po barażach, to znaczy ma odpowiednią jakość, aby się tam znaleźć - dodaje 55-latek.
To jeszcze nie wszyscy
W środę francuscy kadrowicze zaczęli zjeżdżać do słynnego centrum treningowego ok. godziny 11.00.
Deschamps nie ma jednak do dyspozycji wszystkich powołanych.
Trzech zawodników Realu Madryt – Aurelien Tchouameni, Eduardo Camavinga i Ferland Mendy – zagra w sobotę w finale Ligi Mistrzów na Wembley. Z kolei działacze AC Milan wymyślili tournee posezonowe na jeden mecz do Australii, więc Olivier Giroud (na koniec swojej kariery w Mediolanie) oraz Theo Hernandez musieli stawić się jeszcze na wezwanie klubu.
Tylko Mike Maignan został na miejscu, ale leczy jeszcze uraz i nie jest gotowy do gry. Cała kadra będzie na zgrupowaniu dopiero na początku czerwca, przed meczem sparingowym z Luksemburgiem.
Tradycyjnie spotkania przygotowawcze przed wielką imprezą są rozgrywane na prowincji – najpierw w Metz (5 czerwca), a cztery dni później w Bordeaux z Kanadą. Cel numer jeden – zapomnieć o fatalnym zgrupowaniu w marcu i nabrać nowej dynamiki.
Nie mamy nic przeciwko. Byleby tylko ta dynamika przystopowała przed trzecim meczem w grupie.
Zgodnie z tradycją.
Remigiusz Półtorak, Dariusz Faron, dziennikarze Wirtualnej Polski